Myśl to tylko myśl, a gdyby tego typu idea pojawiła się w mojej głowie byłby to dla mnie znak, że w ogóle samego siebie nie akceptuję i posiedziałbym sam z sobą do momentu aż odkryłbym źródła takich myśli.
Skoro nienawidzę innych to muszę w jakiś sposób nienawidzić siebie - pytanie tylko jak? I do tego można dojść.
Częściowo opisałem to w tym wątku:
Zdarzało mi się pluć jadem w internecie i obrażać anonimów, jestem tylko człowiekiem.
Niemniej jednak to bardzo nieefektywny sposób na radzenie sobie z gniewem, nawet słusznym - szczególnie rozładowywanie go na przypadkowych, niczemu niewinnych osobach. Gniew najlepiej rozładować ćwicząc, a jeszcze lepiej pisząc - samemu, dla siebie. Zawsze gdzieś tam pojawiają się kryteria oceny samego siebie, które trzeba uwolnić - i cyk, znowu wraca samoakceptacja.
Bycie chamem (cały czas, nie okazjonalnie) to fałszywa tożsamość - nikt się nie rodzi taką osobą. To po prostu sposób na przeżywanie świata, mocno wyuczony. Nie ma nic wspólnego z autentycznością.