Zasadniczo tytuł jest również najlepszym opisem treści: chodzi o to, że zbyt często szukamy partnera, aby zrekompensować własne niedoskonałości. Czujemy się „kompletni” tylko z naszą „lepszą połową”. Kiedy czujemy się samotni, potrzebujemy partnera. Jeśli nie czujemy się wystarczająco ładni, potrzebujemy partnera, który nas doceni. Z drugiej strony, jeśli jesteśmy zazdrośni, to nasz partner jest winny, że nie sprawia, że czujemy się wyjątkowi. Kiedy zmęczy nas partner, to dlatego, że się zmienił lub nie jest tym, kim nam się początkowo wydawał.
Eva-Maria Zurhorst mówi: To nonsens, że nasz partner jest odpowiedzialny za nasze dobre samopoczucie. Kiedy czujemy się nieatrakcyjni, przede wszystkim mamy problem z samooceną. Partner nie ma z tym nic wspólnego, a budowanie sztucznej pewności siebie na partnerze nie jest ani przydatne, ani naprawdę pomocne, ani zdrowe. Kiedy cierpimy z powodu samotności, to dlatego, że nie jesteśmy wystarczający dla samych siebie. Choć brzmi to trudno, kiedy jesteśmy zazdrośni, to nasza własna decyzja. To my decydujemy, jak coś odbieramy, i to nasz własny strach przed utratą sprawia, że zazwyczaj nadinterpretujemy nieszkodliwe gesty naszego partnera. Nie, nie wszyscy przystojni mężczyźni i piękne kobiety są dla nas zagrożeniem. Zagrożeniem jesteśmy my sami. Każdy, kto jest z siebie zadowolony, promieniuje tym. Osoba szczęśliwa automatycznie wygląda znacznie piękniej niż osoba niezadowolona. Stań przed lustrem i zrób ponurą minę. Prawdopodobnie będziesz musiał się wtedy nawet śmiać z siebie. Spójrz na swój śmiech. Czy nie jesteś wtedy znacznie piękniejszy?
Praktyczne aplikacje poza książką. W jednym z badań mężczyźni musieli obejrzeć odcinek popularnego wówczas serialu Aniołki Charliego przed pójściem na randkę w ciemno. Średnio mężczyźni ci oceniali wygląd swoich partnerek znacznie bardziej krytycznie niż mężczyźni, którzy nie obejrzeli wspomnianego serialu przed randką w ciemno. W innym badaniu dwaj psychologowie odkryli, że mężczyźni, którzy oglądają rozkładówki Playboya, są mniej zakochani w swoich dziewczynach i uważają je za mniej pociągające. To samo dotyczy oczywiście kobiet, które często mają nierealistyczne oczekiwania dotyczące romantycznej miłości, pierwszego pocałunku lub stosunku seksualnego w wyniku oglądania romantycznych seriali telewizyjnych i talk-show. W erze Internetu i łatwo dostępnej pornografii i social mediów te zjawiska się jeszcze bardziej nasiliły.
Tak wcale być nie musi! Dlaczego musimy ciągle porównywać się z innymi ludźmi? Nasza partnerka może również uważać innych facetów za przystojnych. I co z tego? Nie jest z tymi mężczyznami i prawdopodobnie nawet nie chce z nimi być! To samo dotyczy oczywiście mężczyzn, którzy podziwiają Piękne kobiety. Kiedy zazdrościmy innym ich wyglądu, sami stajemy się brzydsi. Ale o ileż piękniejsi możemy być, gdy po prostu lubimy i kochamy siebie.
Nie mam dostępnych reprezentatywnych badań, ale jestem pewny, że każdy, kto miałby zdecydować, czy woli mieć pięknego partnera, czy partnera z życiową werwą, tą iskrą w sobie, wybrałby to drugie. Promienność jest kwestią wyłącznie umysłu.
Kiedyś bym się wstydził do lektóry takiej “babskiej” pozycji, ale te czasy już szczęśliwie minęły.
Patrząc, ile zakreśleń mam na stronach to jest naprawdę wartościowa pozycja. Autorka nie podaje dokładnych instrukcji, ale buduje fundamenty i tzw framework. To książka o odkrywaniu siebie w związku i jak wejść lub wyjść bezpiecznie nie tracąc kawałka siebie. Zręcznie łączy style przywiązania z wpływem, jaki mają na siebie i potrafi otworzyć jednego partnera na drugiego. W swojej prostocie przekazu jest wybitna, bo związki ludzkie są proste, ale sami je komplikujemy poprzez własną perspektywę zbudowana na wychowaniu i słabym doświadczeniu.