Redpillowcy - foliarze relacji damsko-męskich

W dzisiejszym wpisie, będącym kontynuacją poradnikowego wpisu o “Wychodzeniu z redpillu” skupimy się na ortodoksyjnych wyznawcach redpilla, jego apostołach - osobach, które w całości przełknęły czerwoną pigułkę, oglądają każdy związany z nią film, “mówią” językiem czerwonej pigułki i tym po prostu żyją. Przedstawię teorię, która w mojej ocenie jest jedynym w pełni kompleksowym wyjaśnieniem ich postawy.

Najpierw jednak słowo wstępu.

Zanim pierwszy raz zetknąłem się z tzw. manosferą i redpillem miałem już dosyć mocno wyrobiony pogląd na to, jakie są kobiety. Od lat pracuję głównie w towarzystwie kobiet (16 dziewczyn w moim dziale, długo byłem w nim jedynym facetem, od lat siedzę w pokoju w biurze z 5 z nich), mam bardzo dużo koleżanek, a także kilka bardzo oddanych przyjaciółek. Związkowo i relacyjnie przerobiłem bardzo różne kobiety - od wariatek z piekła rodem po absolutne wcielenia dobra, Matki Teresy z Kalkuty. Zdecydowaną większość mojego dorosłego życia spędziłem w związkach, a poza nimi też nie próżnowałem. Mam też siostrę i dorastającą córkę.

Wielość moich doświadczeń pozwoliła mi dotrzeć do jednej, bardzo brutalnej prawdy na temat kobiet. Oto ona.

KOBIETY SĄ RÓŻNE

To sensacyjne odkrycie bardzo pomagało mi w mojej “praktyce” i wciąż pomaga. Brak ortodoksyjnych poglądów i dogmatów na temat “kobiecej natury” zmuszał mnie do przyjmowania w każdym przypadku postawy badacza - każdą kobietę, która trafiała do mojego życia musiałem po prostu zweryfikować w boju. Musiałem się na nią otworzyć, zaprzęgając do tego ciekawość, refleksyjność. Poznać ją jako człowieka. Być na nią uważny, zadawać pytania i obserwować. U mnie to działało i dalej działa.

Dużym szokiem było więc dla mnie - praktyka, osoby, która ma codzienny kontakt z kobietami w REALU i z uwagi na charakter swojej pracy wiele z nich poznaje niemal każdego dnia - zetknięcie się z redpillem. Oto objawili się faceci, którzy twierdzili, że ZNAJĄ PRAWDĘ na temat kobiet, która to prawda zaprzecza wielu moim doświadczeniom - po prostu je wymazuje. Kiedyś przykładowo jedna dziewczyna zadurzyła się we mnie (a potem została moją wieloletnią stalkerką) po dłuższej wymianie internetowej, nie wiedząc jak wyglądam ani czym się zajmuję - według redpilla takie coś nie ma prawa się zdarzyć, a mi się jednak przydarzyło.

Jako, że bardziej cenię własne doświadczenia od teorii anonimowych autorów w internecie szybko zacząłem zastanawiać się nie nad prawdziwością ich teorii (było dla mnie jasne, że w większości spraw się po prostu mylą), a nad tym z czego to się w zasadzie wzięło.

Warto w tym miejscu zauważyć, że współczesna scena internetowa roi się od teorii, które próbują w prosty sposób wyjaśnić złożone zjawiska. Jednym z takich zjawisk są relacje damsko-męskie, które redpillowcy — czyli wyznawcy tzw. “czerwonej pigułki” — redukują do schematów rodem z teorii spiskowych. I właśnie dlatego w mojej ocenie można ich śmiało nazwać foliarzami relacji międzyludzkich. Od razu zaznaczę - niestety nie jestem autorem tego twierdzenia, odkryłem je w jednym komentarzu na YT i z miejsca mnie zachwyciło.

Eureka, dokładnie tak!

Zanim przejdę do omówienia redpilla z tej perspektywy najpierw wyjaśnienie kim są tzw. “foliarze”. Potocznie nazywamy tak zwolenników teorii spiskowych, wierzących w wiele różnorodnych narracji, które łączy kilka wspólnych cech: nieufność wobec oficjalnych źródeł, przekonanie o ukrytej „prawdzie” oraz uproszczone, często paranoiczne wyjaśnienia skomplikowanych zjawisk. Przykłady: “szczepionki powodują autyzm/choroby/są narzędziem kontroli”, “Big Pharma trzyma lekarstwo na raka w tajemnicy”, “Grupa Bilderberg to rząd światowy”, “Ziemia jest płaska”, “New World Order”. No jest tego sporo.

Dlaczego do ich grona zaliczam redpillowców?

Oto kilka kluczowych argumentów na uzasadnienie tego stanowiska:

1. Paranoiczne generalizacje

Redpill opiera się na twierdzeniach, że “kobiety są hipergamiczne”, “wszyscy mężczyźni są albo samcami alfa, albo beta”, a „feminizm to spisek mający na celu zniszczenie męskości”. To uproszczone, zero-jedynkowe narracje, które nie mają nic wspólnego z empiryczną psychologią - dużo bliższe są za to męskiej wersji teorii o reptilianach. Jeśli kobieta Cię odrzuca to nie dlatego, że do siebie nie pasujecie, że jesteś dla niej mało ciekawy itd. tylko dlatego, że „nie jesteś samcem alfa”. Brzmi znajomo? To klasyczna narracja spiskowa: wszystko ma jedną, ukrytą przyczynę. Czasem jest to nawet zabawne - jak wtedy, gdy stosunkowo proste fakty (np. że kobiety też lecą na wygląd) są przedstawiane przez nich w sensacyjnym świetle, jako rzekome „ujawnienie tajemnicy”.

2. Zamknięty system przekonań

Jak u każdego foliarza nie da się wejść z apostołem redpilla w sensowną polemikę. Gdy zaczynasz podważać redpillowe dogmaty zostajesz momentalnie nazwany “bluepillowcem”, “białorycerzem”, “kukoldem” lub “simpem”. Każdy kontrargument jest automatycznie neutralizowany — tak jak u płaskoziemców czy antyszczepionkowców. Myślisz inaczej = jesteś zmanipulowanym naiwniakiem. System redpill jest odporny na falsyfikację, a to cecha klasycznych pseudonaukowych lub spiskowych światopoglądów. Ich zdaniem psychologowie się mylą, bo są zmanipulowani przez feminizm. Każda osoba przedstawiająca niezgodne poglądy jest wyśmiewana, wykluczana lub zwyczajnie atakowana.

3. Wybrane badania i cherry-picking

Redpillowcy chętnie cytują wybiórcze dane, które potwierdzają ich tezy, a ignorują całą resztę dorobku naukowego. Np. twierdzą, że kobiety w epoce Tindera „lecą tylko na 20% najatrakcyjniejszych facetów” — na podstawie jednego badania z OkCupid sprzed lat, ignorując szerszy kontekst społeczny i kulturowy. To trochę tak, jakby na podstawie jednego nieudanego lotu uznać, że Ziemia nie jest kulą. Ich guru mają też tendencje do błędnego interpretowania badań lub wręcz do ich wymyślania - to mistrzowie manipulacji, o czym nieco wspomniałem we wpisie o “wychodzeniu z redpilla”. To prosty mechanizm - chęć nadania ich ideologii pozoru naukowości i niepodważalności.

4. Demonizacja „drugiej strony”

Dla redpillowców kobiety to niemal obcy gatunek: manipulujące, wyrachowane, zdradzające, zawsze szukające „lepszej opcji”, niezdolne do uczuć wyższych. Praktycznie zawsze zakładają ich złe intencje - nawet tam, gdzie możliwe są inne, bardziej neutralne wyjaśnienia. Ich narracje budują nieufność, lęk i wrogość, co znowu przypomina inne teorie spiskowe, gdzie jest zły „oni” i dobry „my, oświeceni”. Kobiety w redpillowej narracji nie są osobami, a archetypami. Identycznie jest u foliarzy — tam nie ma indywidualności, są tylko pełnione role. Mamy też jasno określonego “przeciwnika” - są nim feminizm, kobiety, matriarchat i beciaki (zamiast np. globaliści, rządy, Big Pharma czy iluminaci).

5. Potrzeba poczucia kontroli

Redpill daje poczucie sensu i uporządkowania świata — tak jak każda teoria spiskowa. Dla mężczyzn sfrustrowanych, zranionych lub czujących się zagubionymi w świecie emocji i związków, redpill daje pozornie prostą odpowiedź: „Nie ty jesteś problemem — to system, który daje władzę kobietom”, “Mężczyźni nie wiedzą, że są wykorzystywani”. To zaspokaja potrzebę kontroli, zwalnia z odpowiedzialności, tłumaczy niepowodzenia w relacji i daje sens. Jest to bardzo typowe dla foliarzy: rzeczywistość jest zbyt skomplikowana, więc lepiej uwierzyć w spisek. Redpillowcy tworzą obraz świata jako jednej wielkiej konspiracji mającej na celu ujarzmienie „prawdy”.

6. Tożsamość jako wybraniec

“Ja wiem, a Wy śpicie”, “My przebudziliśmy się z iluzji, reszta dalej tkwi w Matrixie”, “weź czerwoną pigułkę i poznaj prawdę” - ustawianie się w roli „przebudzonego” oświeconego, który widzi to, czego reszta społeczeństwa nie widzi.

Podsumowując:

Redpill nie jest odbiciem rzeczywistości, ostateczną prawdą, oświeceniem — jest jedynie jej prymitywnym uproszczeniem do poziomu mitologii i paranoi. W tym sensie redpillowcy są foliarzami relacji międzyludzkich: mają swoją „ukrytą prawdę”, odrzucają dane, żyją w bańce i karmią się strachem przed kobietami tak, jak foliarze karmią się strachem przed szczepionkami, rządem czy technologią.

Zabawne jest przy tym to, że wielu redpillowców jest jednocześnie wyznawcami innych teorii spiskowych i bardzo wielu z nich głosowało w wyborach prezydenckich na Grzegorza Brauna, króla szurów i foliarzy. Poniżej film Koroluka oddający w pełni ten aspekt osobowości Brauna:

Odradzam polemikę z takimi osobami (mowa o dogmatykach, misjonarzach, apostołach, a nie o zagubionych facetach, którzy przypadkiem trafili na takie treści i powtarzają te tezy, ale jeszcze ich w pełni nie przyswoili) - to zaoszczędzi Wam masę energii, którą autor tego wpisu marnował w przeszłości w przepastnych ilościach.

Moim zdaniem fenomen tego “ruchu” opiera się na jednym wielkim błędzie przeżywalności (survivorship bias).

Większość normalnych ludzi, którzy mieli normalne doświadczenia w relacjach romantyczno-erotycznych, nie poleci klepać o tym z pasją na internetach, ponieważ te doświadczenia są… yyy… normalne (masło maślane) - niektóre słabe, niektóre przeciętne, niektóre wybitne. Nawet wśród tych, którzy przeżyli sporo słabych, większość ma jednak za sobą jakieś co najmniej przeciętne. I nie myślą o tym w kółko, nie dzielą włosa na czworo, nie potrzebują teorii, żeby to ogarnąć. Plus mają swoje życie.

Odpalają się w temacie głównie ci, którzy - ze swojej winy, lub bez niej, zupełnym przypadkiem, bo i tak bywa - mieli te doświadczenia głównie negatywne albo doznali co najmniej jednego głęboko negatywnego (tu w ogóle bokiem wchodzi też psychologiczny temat eksternalizacji). No i oczywiście incele.

Jest to w ogóle szerszy problem “porad związkowych”, na co moją uwagę zwrócił niedawno Dr K (niestety nie pamiętam w którym nagraniu) - jak ktoś idzie po takie porady do internetu, to siłą rzeczy prędzej czy później (raczej prędzej) trafi na grupy ludzi, którym się w tych tematach nie wiedzie i mają tendencję do widzenia wszystkiego w dziwnych, ciemnych barwach. Po prostu dlatego, że ci ludzie mają największą motywację, żeby się tym dzielić.

Świetny temat, sporo ciekawych wątków poruszyłeś. Jeśli mogę, to chociaż do kilku się odniosę. Ze swojej strony, piszę oczywiście jako kobieta, spotykając gdzieś w czeluściach YouTuba wyżej wymienionych panów, czuję najczęściej zdumienie połączone z niechęcią (nad tym drugim pracuję, bo wiem z czego to u nich wynika). Nie wiem czy jakakolwiek kobieta wpadłaby na szaleńczy pomysł, żeby takiego zranionego chłopca przytulić do cyca i zapewnić, że nawet jeśli wszystkie (!) kobiety są złe, to ona mu przecież nieba uchyli i udowodni, że tak nie jest. To byłoby harakiri. W moim prywatnym rankingu atrakcyjnych męskich cech jest przyjazny, otwarty, życzliwy stosunek do świata i ludzi. Z redpillowcami podejrzewam byłyby głównie dramy.

Powiedzenie, że “kobiety są takie same” jest tak samo prawdziwe jak “mężczyźni są tacy sami” . Od lat pracuję wyłącznie z mężczyznami, kilku nacji i wyznań, więc moje obserwacje tylko mnie jeszcze w tym utwierdzają. Niestety od jakiegoś czasu nie ma w tym gronie Polaków (wielka szkoda), więc obecnie najfajniejsze relacje mam chyba z Rosjanami. Może słowiańskie korzenie, nie wiem. Oczywiście przenoszenie moich “badań” na całą narodowość czy w ogóle męską populację jest dużym nadużyciem.

Pytanie pozostaje dlaczego redpillowcy widzą tylko jeden typ kobiet. To proste, tak mają ustawiony filtr. Ja kiedyś też widziałam wyłącznie kiepskich ojców, porzucających swoje dzieci. Mogłam więc dostać dziesięć przykładów zaangażowanego, męskiego rodzicielstwa, a i tak wyhaczyłam jakiegoś dawcę nasienia i na nim się skupiłam. W tym sensie doskonale rozumiem ich sposób filtrowania świata, bo też taka byłam.

Ja jeszcze czasami czuję obrzydzenie, gdy czytam ich wynurzenia, ale nie walczę z tym - traktuję to jak dobry, pożądany objaw.

A tak to po prostu mnie śmieszą, jak to foliarze :grinning_face:

Są takie kobiety w ich bańkach, łakną ich atencji i są po ich stronie. Możliwe, że dla nich to po prostu jedyna szansa na jakąkolwiek męską atencję.

Są tak samo różni jak i kobiety.

Uwaga jest jednocześnie formą ignorancji. Skupiając się na jednym olewasz automatycznie calutką resztę.

Myślę, że jeszcze gorzej się dzieje gdy odpalają się ludzie, którzy z racji wykonywanego zawodu nie powinni się odpalić. Na przykład znany psycholog kliniczny. Ma swój kanał na YT, przynajmniej kiedyś miał, teraz nie wiem. Raz się chwalił, że w ramach eksperymentu przerobił swoje zdjęcie na kobiece i założył profil na tinderze. Eksperyment miał na celu udowodnić jakie to kobiety mają klawe życie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdy dostał od mężczyzn (jako kobieta) naprawdę nienawistne, wulgarne wiadomości, łącznie z pogróżkami, z życzeniem śmierci, to stwierdził, że reakcja mężczyzn jest dla niego w pełni zrozumiała, bo przecież oni tylko reagują na to, że kobiety nie dały im tego czego oni potrzebują. Toż to woda na młyn redpillowych fanatyków. Rzadko się to dzieje ale pamiętam, że wtedy przeszedł mnie dreszcz strachu.

Ich teorie są śmieszne, pełna zgoda. Cała reszta już nie. Piszę oczywiście o słownej agresji wobec kobiet. U nas to wygląda trochę inaczej, bo my mamy głęboko zakorzenioną świadomość, że taka frustracja, takie wulgarne, poniżające słowa, czy zachowania mogą eskalować. W starciu fizycznym, mimo całej swojej zwinności i wytrzymałości - przegram.Ta “kalkulacja” odbywa się oczywiście na poziomie nieświadomym, ale strach jest realny.

Jasne, z Waszej perspektywy ten strach przed nimi jest uzasadniony. Już w USA były przypadki zamachów, przemocy, agresji na tym tle. Dlatego też, gdy widzę przesadzone wpisy czy filmy reaguję - ta agresja jest bowiem zaraźliwa, a zwyczajnych kretynów gotowych wcielić pewne słowa w czyny w tym środowisku nie brakuje.

Większość z nich jednak robi z siebie kozaków w sieci, a w realu to straszne pierdoły, ludzie aspołeczni, którzy prędzej narobiliby w gacie niż powiedzieli komukolwiek w cztery oczy rzeczy, które produkują masowo w internecie.

Oczywiście, że są różni. Zarówno kobiety jak i mężczyźni. Niezbyt precyzyjnie to napisałam, przepraszam.

Nie, spokojnie, tak właśnie odczytałem Twój wpis. Już wcześniej zdążyłem zauważyć, że jesteś normalna :grinning_face:

Dziękuję Ci Piotrze, w imieniu nie tylko swoim, ale też innych kobiet.

Wiesz, jestem ojcem. Nie wyobrażam sobie, by moja córka miała zapłacić najwyższą cenę za urojenia jakiegoś sfrustrowanego piwniczaka. Każdy normalny facet powinien reagować. To, co robią niektórzy redpillowi guru to po prostu kryminał.

Chodzi Ci głównie o to, że zbijają kasę na cudzym nieszczęściu?

To akurat jest (niestety) legalne i powszechne.

Bardziej chodzi mi o ich podżeganie do nienawiści i jej podbijanie - rage bait po prostu działa, zwiększa ich zasięgi i pozwala lepiej monetyzować ich działalność. Niestety mają gdzieś to, że ich słuchacze się szybko radykalizują, a wśród nich mogą być durnie, którzy nie poprzestaną na pisaniu i mogą zacząć działać w realu.

No ale to samo robią np. posłowie Konfederacji szczując na Ukraińców.

Świata nie zbawię, ale i tak reaguję - po prostu mam poczucie, że trzeba to robić.

Teraz dopiero rozumiem Piotrze co miałeś na myśli mówiąc, że chcesz, że chcecie ratować mężczyzn przed redpillem.

Od razu zaznaczę, nie wrzucam wszystkich redpilowców do jednego worka, bo są wyjątki potwierdzające niestety regułę. Zresztą jesteśmy na etapie eksperymentu, o którym napiszemy osobno. Poza tym, jak z różnymi ideologiami. redpill podobnie jak feminizm, libertanizm, komunizm, faszyzm przejmuje także pozytywne elementy starając się je często przywłaszczyć. To jest problem każdej ideologii, że pod płaszczem indywiduacji od systemu sama go tworzy. Wszystkie izmy przylepiają etykietki i obsikują jak najwięcej terenu jaki mogą nie biorąc pod uwagę, że wypełniają swój świat toksycznymi szczynami (nie przepraszam za słownictowo). Chociaż niektóre z oferowanych porad dotyczących stylu życia mogą być autentycznie nieproblematyczne, podstawowa ideologia szybko przeradza się w mokry sen o mizoginii, poczuciu zasługiwania zbudowanym na starych ideałach.

Niemniej jednak dorzucę kilka rzeczy od siebie, jako że piszecie o przypadkach najcięższych. Narracja redpilla stanowi pomost między „łagodnym rozczarowaniem” a "gwałtowną wściekłością”, co widać na przykładzie wielu postaci w Internecie reprezentujących manosferę. Kiedy badania wskazują, że kluczowymi wyznacznikami przy wyborze partnera są pochodzenie z tej samej lub podobnej klasy społecznej, zbieżność światopoglądów, wyznawana religia oraz życiowe wartości, a nie tylko transakcyjny pogląd promowany przez redpill. Niektórzy zwolennicy argumentują za „prawami mężczyzn”, twierdząc, że prawo jest stronnicze wobec mężczyzn w kwestiach opieki nad dziećmi lub przemocy domowej, przedstawiając to jako mit ograniczony do agresji wobec kobiet. Jeden zresztą wielu błędów poznawczych, jak to zresztą świetnie opisał @leto.

Ideologia Redpill funkcjonuje jako pseudonaukowa rama dla krzywdy i uprawnienia. Dostarcza pozornie "racjonalnego” i "naukowego” uzasadnienia dla uczuć “poszkodowanego”. Poprzez ujęcie dynamiki płci przez pryzmat determinizmu biologicznego, gdzie "mężczyźni są racjonalni, kobiety są emocjonalne”, oraz transakcyjnego "rynku seksualnego” , tworzy zamknięty system, w którym postrzegane porażki mężczyzn są eksternalizowane i obwiniane o kobiety, feminizm lub społeczeństwo, zamiast być internalizowane lub krytycznie badane. Ponadto, "Czerwona Pigułka” działa jako mechanizm eksternalizacji osobistych porażek i pielęgnowania narracji ofiary wśród mężczyzn. Podstawowym założeniem jest to, że mężczyźni są "uciskani i wykorzystywani” przez "feministyczny matrix”

Jeszcze jedno aspekt "pseudo-samopomocy” w treściach "redpill” funkcjonuje jako wysoce skuteczny „koń trojański”, wciągając wrażliwe osoby, które autentycznie poszukują samorozwoju lub wskazówek, tylko po to, by następnie subtelnie i stopniowo wystawiać je na radykalizujące i mizoginistyczne narracje pod zwodniczą przykrywką ujawniania "prawdy” i wzmocnienia. Treści "redpill” są często sprzedawane jako samopomoc, podkreślając niezależność mężczyzn, odpowiedzialność finansową i tradycyjne wartości. Zauważa się, że wielu młodych mężczyzn początkowo jest przyciąganych do tych influencerów, ponieważ aktywnie szukają wskazówek lub wsparcia. Wielu młodych mężczyzn początkowo jest przyciąganych do tych influencerów i guru, ponieważ aktywnie szukają wskazówek lub wsparcia.

Rozszerzam w tym miejscu

incel jakiś, hatfu

Interesujące, i trochę przerażające, jest to, co piszesz. Nie myślałem o tym nigdy od tej strony. Faktycznie, to nie jest tylko śmieszne czy żałosne.

Na naszym, powiedzmy, podwórku, też był już taki jeden, co się odgrażał, czego on tym okropnym kobietom (tzn tym, które nie chcą jemu, takiemu dobremu chłopakowi, uchylić wrót rozkoszy) nie zrobi.

Pachnie kultem, nie?