Temat jest bardzo interesujący dla większości mężczyzn w wieku średnim, szczególnie dla tych, którzy mają już dzieci i nie myślą o następnych. Po naszym ostatnim “męskim spotkaniu” i pytaniach, opiszę tutaj własne doświadczenia.
Dlaczego zdecydowałem się na zabieg
Mam dwójkę nastolatków i nie wyobrażam sobie znowu wpakować się w pieluchy. W pewnym wieku czas zaczyna mieć znaczenie. Im dzieci starsze, tym więcej wolności, której nie chcę znowu oddać.
Przełomowy był przykład kumpla. Założyli z żoną, że dzieci już nie będzie, więc odpuścili zabezpieczenia. Kilkanaście lat po pierwszym dziecku pojawiło się drugie.
Niby po 40 zajście w ciążę to rzadkość, ale im się udało. Ale same prezerwatywy już mnie zmęczyły. Ile można.
Żona, mimo 40+, miała blokadę w głowie. Myśl o niechcianej ciąży odbierała jej luz.
Od konsultacji do zabiegu
Z tym nastawieniem poszedłem do urologa. Pogadał, zapytał o wiek, ustaliliśmy termin. Żona niby wiedziała, ale nie do końca – temat wracał od miesięcy. Nie czekałem długo. Prywatnie, więc kolejki krótkie, ale jednak są. Spytałem lekarza, czemu 3 tygodnie czekania, powiedział, że chętnych sporo. Wyjaśnił, że zabieg jest na znieczuleniu miejscowym i bezbolesny. Trochę czuć dyskomfort, ale da się przeżyć.
Przygotowanie: goli się wszystko na dole. Nie mam z tym problemu, i tak dbam o porządek. U kobiet wolę lekki zarost, ale to rzadkość, większość i tak się goli na gładko.
Sam zabieg szybki i bez dramatu.Zrobienie dziurki w mosznie, wyciągnięcie nasieniowodów, wycięcie kawałka, podwiązanie, spalenie końcówek laserem. Po czymś takim ciężko kogoś zapłodnić, chyba że lekarz spartoli robotę albo celowo oszuka.Znieczulenie podziałało bardzo dobrze. Najgorsze to lekkie szarpanie w podbrzuszu, jak wyciągał przewody. Potem rozpuszczalne szwy i do domu. Po 3-6 tygodniach kontrola - spermiogram. Ja miałem po 4.
Rekonwalescencja
Kilka dni. Chyba 4. Jak przestało boleć, trzeba było, zgodnie z zaleceniami, rozruszać system. Pierwszy strzał i parę skrzepów krwi w nasieniu. Potem już normalnie. Po badaniu i oficjalnym potwierdzeniu, życie wróciło do normy. Z drobnymi różnicami.
Strzelanie ślepakami
Plusy: Komfort psychiczny - ogromny. Zero antykoncepcji, więcej luzu. Żona musiała się oswoić, ale dzięki temu jest więcej dynamiki. Nie mam z tyłu głowy strachu, że coś pójdzie nie tak. Prezerwatywy niby dają 85-95% ochrony. Statystyki awarii to według Wiki 10-18%. Bez gumki to lepsze doznania.
Minusy: bez prezerwatywy stymulacja większa, więc szybciej może polecieć. Trzeba się nauczyć kontrolować napięcie. Drugi minus - prezerwatywa daje więcej higieny. Nic nie kapie, nic nie cieknie. Da się ogarnąć to po chusteczkami. Dramatu nie ma. Największy minus, nie u każdego, ale u mnie objętość wytrysku trochę spadła. Nie spodobało mi się to, ale mam na to sposób, protokół który opiszę kiedy indziej.
Ogólnie nie żałuję. Ani trochę. Nie będę namawiał, ani odradzał. To musi być świadoma decyzja, bo chociaż zabieg można odwrócić, wiąże się to ze sporymi trudnościami i jeszcze większymi kosztami.