O tym, dlaczego niektórzy faceci wpadają w sidła czarnej pigułki

Panowie, czas na zajęcie się nieco manosferą, dzisiaj na tapet trafia czarna pigułka. Termin black pill (czarna pigułka) pochodzi z manosfery czyli zbioru społeczności internetowych skupiających się na tematyce męskości, relacji damsko-męskich, randkowania, płci i ról społecznych. W dużym skrócie i uproszczeniu black pill odnosi się do pesymistycznej i często mizoginistycznej interpretacji rzeczywistości, zwłaszcza w kontekście atrakcyjności i randek.

Wstęp do farmakologii

Termin ten jest inspirowany filmem Matrix, w którym bohater ma do wyboru czerwoną i niebieską pigułkę, czerwona symbolizuje poznanie prawdy, a niebieska pozostanie w iluzji.

W manosferze rozwinięto to w następujący sposób:

  • Blue pill: naiwne przekonania o równości płci i tradycyjne poglądy o miłości,
  • Red pill: przebudzenie m.in. do przekonań, że kobiety i mężczyźni mają różne strategie seksualne, a kobiety są hipergamiczne (dążą do mężczyzn o najwyższym statusie).
  • Black pill: ekstremalne przebudzenie - przekonanie, że genetyka i wygląd są jedynymi czynnikami determinującymi sukces mężczyzny u kobiet, a większość mężczyzn jest przez to skazana na porażkę.

Kluczowe przekonania

  1. Wygląd to wszystko - mężczyźni oceniani są wyłącznie po wyglądzie. Jeśli nie jesteś przystojny (tzw. Chad), nie masz szans (game over :D);
  2. Hipergamia kobiet - kobiety dążą tylko do najatrakcyjniejszych mężczyzn i ignorują resztę;
  3. Brak nadziei - mężczyźni, którzy nie spełniają wysokich standardów wyglądu, są skazani na samotność i brak seksu, niezależnie od włożonego wysiłku;
  4. Samodoskonalenie nie działa - rozwój osobisty, pieniądze, pewność siebie, według tej filozofii, nie zmienią nic. Jeśli mężczyzna nie ma odpowiednich genów.

Czym naprawdę jest blackpill

Wyobraźmy sobie dorosłego faceta, który nigdy nie miał dziewczyny, ba - obce mu są jakiekolwiek bliższe relacje z kobietami. Załóżmy, że jego umiejętności społeczne są na bardzo niskim poziomie - ogarnia go wręcz przerażenie na myśl, że mógłby wejść w jakąkolwiek interakcję z kobietą, porozmawiać z nią, poflirtować czy popatrzeć jej przez dłuższą chwilę w oczy. Rzeczywistość tego mężczyzny wygląda więc tak, że jeśli chodzi o kobiety jest on kompletnym gamoniem. Takie przeświadczenie o samym sobie jest dla męskiej psychiki destrukcyjne, bo jednak heteroseksualny mężczyzna pragnie kobiecego towarzystwa i do kobiet lgnie. Trudno znieść myśl, że inni - często mniej atrakcyjni mężczyźni - jednak sobie dobrze z kobietami radzą, są z nimi w związkach, uprawiają seks.

Jak więc radzi sobie z tą rzeczywistością taki mężczyzna?

Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym wstydem, bólem, frustracją i poczuciem odrzucenia (dodam - bardzo “nieadaptacyjnym”, czyli nieprzynoszącym ulgi, lecz długofalowo pogłębiającym cierpienie) jest odrzucenie rzeczywistości dotyczącej relacji damsko-męskich i przyjęcie czarnej pigułki - zbioru przekonań, które przed tą rzeczywistością danego delikwenta chronią.

Jak zatem działa blackpill jako mechanizm obronny?

Racjonalizacja

To nie moja wina, że nie mam dziewczyny, jestem brzydki/przeciętny, a kobiety lecą tylko na Chada.

Zamiast konfrontować się z trudnymi emocjami (np. poczuciem odrzucenia, niską samooceną), gość taki przyjmuje narrację, która wyjaśnia jego porażki jako nieuniknione, niezależne od jego starań. Dzięki temu chroni się przed poczuciem winy (to nie moja wina) oraz unika bólu związanego z niepowodzeniem (i tak nie miałem szans).

Wyuczona bezradność

Nie ma sensu próbować – to i tak nic nie zmieni.

To klasyczny mechanizm opisany przez psychologa Martina Seligmana. Po serii porażek osoba dochodzi do wniosku, że nie ma wpływu na sytuację – więc przestaje podejmować działania. Black pill dostarcza pseudonaukowej otoczki temu przekonaniu.

Projekcja

Kobiety są powierzchowne i okrutne.

Własne zranienie, odrzucenie czy poczucie gorszości zostaje przypisane światu zewnętrznemu. Zamiast uznać: jestem zraniony, pojawia się przekonanie, że to kobiety są złe. Tak działa projekcja. Gdy kobiety są złe dążenie do relacji z nimi traci sens, jest wręcz nieracjonalne. To przekonanie blackpillowcy dzielą z redpillowcami.

Unikanie lęku i wstydu

Black pill pozwala zracjonalizować brak relacji jako coś normalnego i logicznego (skoro bliskiej relacji może doświadczyć tylko Chad), unikając przy tym głębokiego poczucia samotności, porażki, niedopasowania czy wstydu.

Obrona przed nadzieją (by nie bolało bardziej)

Niektórzy psychologowie twierdzą, że najbardziej boli utrata nadziei. Przyjęcie czarnej pigułki to sposób na zabicie nadziei zawczasu, by uniknąć dalszego rozczarowania. Lepiej więc uznać, że świat jest zły i nie mam szans, niż po raz kolejny się zaangażować i znów cierpieć.

Prawda o blackpill

Blackpill jest więc emocjonalnym plastrem, który na chwilę znieczula, ale nie leczy rany, bo rezygnacja z bycia w rzeczywistości boli długofalowo jeszcze bardziej, a potrzeby intymne, magicznie nie znikają. Pogłębia się izolacja, zanikają kompetencje społeczne, następuje pogorszenie samooceny, towarzyszy nam poczucie beznadziei, a wewnętrzna złość zaczyna się kumulować. Blackpill udaje zimną naukową prawdę o kobietach i genetyce, ale w rzeczywistości to interpretacja świata stworzona z bólu, frustracji i lęku. Daje wygodne, czarno-białe odpowiedzi, ale prawda jest taka, że świat i ludzie są chaotyczni, nieprzewidywalni i złożeni.

Exit Here

Wyjście z blackpilla proste nie jest, bo wymaga to dopuszczenia do siebie uczuć, przed którymi blackpill chroni - wstydu, lęku, frustracji, świadomości bycia kiepskim z kobietami. Nie da się z tego wyjść bez uczciwego przeżycia tych emocji. Warto w tym zakresie skorzystać z pomocy terapeuty lub co najmniej grupy wsparcia innych facetów, którzy zmierzyli się z tym wcześniej.

1 polubienie

Opisane zjawisko/nurt blackpill to zakała męskości i rozwoju, zwłaszcza na polu relacji z kobietami. A zważywszy, jak ważna jest jakość tych relacji na pozostałe aspekty życia heteroseksualnych mężczyzn - blackpillowe podejście jest według mnie symptomem katastrofy w pozostałych aspektach życia. Wbrew bowiem chciejstwu blackpillerów i innych głosicieli wyzwolenia od niskich instynktów i zainteresowania kobietami - to zainteresowanie nie znika magicznie przez samą negację, a jedynie zmienia swoją postać na manifestowaną niechęć/ignorowanie/wyparcie a w rzeczywistości ciągłą chęć interakcji. Chęć niezaspokojoną, zatem i źródło ciągłej frustracji i deprecjonowania siebie jako mężczyzny. Czy nam się to podoba czy nie, my heterycy wartościujemy się przecież przez ilość czy jakość tych interakcji.

Jako ojciec nastolatka nigdy nie chciałbym, żeby mój syn budował swoją wizję i przekonania w oparciu o ten zespół przekonań. Sam miałem to szczęście dorastać w czasach internetu z modemu, w nielicznych domach, gdzie tego typu “wiedza” nie była dostępna. On już niestety dorasta z youtube i kanałami, treściami pigułowymi.

Młody mężczyzna wkraczający w sferę doświadczeń z kobietami, pchany popędem, powinien przede wszystkim próbować. Próbować, próbować, próbować. Mam wrażenie, że jest to tak urządzone, że siła popędu i ciekawość, chęć interakcji i nowego próbowania przewyższa gorycz ewentualnej poprzedniej porażki - względnie porażki (kosze, odmowy, rozstania - you name it) budują doświadczenie ku nowemu. Co więcej, w tych porażkach jest też nauka siebie, emocji, tego, co trzeba przeżyć.

Od wieku około 15 lat miałem dziewczyny - czasem ja się podobałem tym, które mnie się nie podobały, czasem było jednak odwrotnie. Parę razy dostałem kosza, ale i były chwile miłe, pod nieobecność rodziców wybranek, na imprezach itd. Parę razy też mędrkowałem, mędrkowałem, aż ubiegł mnie ktoś, kto mniej się zbierał w sobie, a szybciej działał :slight_smile: Gdy w wieku 18 lat zerwałem z dziewczyną (pierwsza bardzo na poważnie, pierwsza partnerka łóżkowa) a ta po kilku tygodniach (gdy zmiękła mi rura, a inne rzeczy zaś nie:) ) nie chciała do mnie wrócić, po moich błaganiach - przepłakałem z tydzień w poduszkę. Duży chłopak, dorosły - a rozebrało mnie zupełnie.

Bez tych doświadczeń nie znałbym swoich emocji, nie wiedziałbym, co dalej. Ale i nie wiedziałbym, że po tym, co wydaje się końcem świata - świat się nie kończy, a ochota na interakcję - tyle, że z innym podmiotem - trwa i wraca.

Blackpill niszczy podejście nakazujące próbować! Bo próbować trzeba, aż pojawią się sukcesy. Te sukcesy budują zaś cegiełka po cegiełce pewność siebie, spokój i ukojenie - że nawet po burzy zawinie się do innego spokojnego portu.

Blackpill w rzeczywistości kastruje, dosłownie. Niszczy wszystko to, do czego jądra produkują testosteron: odwagę, siłę, wytrwałość, zuchwałość. Zamiast tego oferuje wyznawcom słabość i w dodatku utwierdza ich w przekonaniu, że słabym się jest i będzie.

Dzięki za tekst. Zawsze mnie zastanawiało skąd się bierze takie podejście do życia i trwanie w takim nieszczęściu, wmawiając sobie, że wszystko dobrze.

Teraz uważam, że Black Pill to wynik doświadczeń w życiu prywatnym i mechanizm obronny na które się składają: Negatywne doświadczenia życiowe, takie jak niepowodzenia w relacjach międzyludzkich, trudności zawodowe czy problemy zdrowotne, mogą prowadzić do pesymistycznego spojrzenia na świat, jeżeli dany człowiek nie ma wewnętrznego fundamentu, na którym mógłby znaleźć oparcie. Często to się łączy z problemami psychicznymi. Nie twierdzę, że to wynik poważnej choroby, ale takie osoby mają lęk w zmierzeniu się ze swoimi słabościami. Zobaczenia siebie, jakimi się jest i żyją iluzją. Otoczenie, w którym dorasta się i żyje, ma też duży wpływ na sposób myślenia. Negatywne wpływy ze strony rodziny, przyjaciół czy społeczeństwa mogą przyczynić się do rozwoju pesymistycznego światopoglądu. Natomiast ekspozycja na negatywne informacje w Internecie, a także udział w internetowych społecznościach promujących pesymistyczne i deterministyczne poglądy, pogłębia ten sposób patrzenia na świat i coraz ciaśniej zamyka w tej bańce. Funkcjonowanie w tej bańce pogłębia też moim zdaniem izolację społeczną, a brak wsparcia ze strony bliskich czy brak bycia częscią wspólnoty prowadzą do poczucia bezsilności i rezygnacji. Wniosek jest dla mnie jeden. Głęboko zakorzenione i utrwalane poczucie niskiej wartości i poczucie braku wpływu na życie sprawia, że taka ludzka istota stara się przetrwać, nie mogąc wyrwać się z tej pułapki mentalności ofiary. Wszędzie doszukuje się potwierdzeń swoich hipotez i je znajduje, często manipulując może nawet nieświadomie swoją percepcją.

Bardzo współczuję tym ludziom, bo oni najbardziej potrzebują o pomocy i chyba najbardziej popychani są w kierunju rozwiązań ostatecznych.

Z ciekawości zastanawiałem się, czy istnieje coś takiego w świecie kobiet i dokopałem się do pinkpill. Gdzie dominuje poczucie niewidzialności, depresja, a źródłem cierpienia jest wygląd wiek, brak atencji, czy presja społeczna. Oby dwa rodzaje tabletek mają wspólny brak rozwiązania, gdzie wspólnym mianownikiem jest depresja, izolacja i rezygnacja.

1 polubienie

Podobnie zresztą jak redpill, ale w jego przypadku jest jakiś element pozytywny - dbaj o siebie, pracuj nad sobą i odbierz nagrodę w przyszłości. W przypadku blackpilla czegoś takiego nie ma, a że nawet blackpillowcy przyznają w rozmowach, że relacje z kobietami są dla mężczyzn kluczowe to w zasadzie po przyjęciu czarnej pigułki zostaje im chyba już tylko sznur.

Tak, Ci faceci mają dosłownie obsesję na punkcie kobiet, której jak żyję nie widziałem na oczy zanim zetknąłem się z tym zjawiskiem. W zasadzie w rozmowach z nimi nie ma innego tematu - oczywiście podchodzą do niego z czysto blackpillowej perspektywy, “nie da się”, “game over”.

Pamiętam rozmowę z jednym blackpillowcem. Gość bez żadnych doświadczeń z kobietami, a wypowiadał się na ich temat z pozycji eksperta. Powiedziałem mu, że jeśli nie doświadczył nigdy przyjemnych emocji w interakcjach z kobietami, nie trzymał żadnej za rękę, za biodra, nie dotykał ich włosów, nie doświadczył żadnego czułego (czy też pożądliwego), kobiecego spojrzenia, z żadną się nie kochał, nie doświadczył haju hormonalnego, z żadną nie przegadał calutkiej nocy to nie ma najmniejszego pojęcia o kobietach.

Dokładnie - a próbować trzeba, do tego zostaliśmy stworzeni - by przełamywać nasze ograniczenia.

O widzisz, ciekawostka - nie wiedziałem, że i kobiety mają swój odpowiednik.

Oto piękny przykład, co dzieje się gdy całe życie jesteś black/red-pillowcem i na starość, nie mając żadnych doświadczeń z kobietami, załapiesz się na związek z ewidentnie zaburzoną kobietą, która biję cię na głowę doświadczeniem w kontaktach damsko-męskich. Po operacji powiększenia piersi, opiekujesz się nią jak małym dzieckiem. To nie może skończyć się dobrze dla tego niedoświadczonego chłopca.

https://x.com/i/status/1928144522388627780

1 polubienie

Przepiękny przykład. Babka zmieli go na wiór.

aż przykro się to ogląda

Wyjaśnijcie proszę starszemu koledze :wink: kontest. To ktoś znany ze swojego red/blackpigularstwa?

Tez nie znam goscia, ale mowa ciala obydwojga dla mnie mowi jedno. Juz samo robienie cyckow dla mnie to spory problem, podobnie jak inne modyfikacje jak np usta, ktory swiadczy, ze kobiet szuka akceptacji na zewnatrz. Szczegolnie w tak mlodym wieku.

Gość jest powiązany ze środowiskami skrajnie prawicowymi (najpierw Konfa, potem Braun) - a tacy lgną do redpilla jak muchy, bo wiadomo - facet musi być twardy, silny, zdystansowany, bez emocji, trzymać babę krótko itd. Ponoć wojował na redpillowych forach, a teraz stał się z jedną z osób, którymi wcześniej gardził.

jakbyco to ja tu jestem, póki co, najstarszy. a wracając do meritum, typa znam wyłącznie z memów i szybkiego riserczu jego twittera, po “wybuchu” jego romansu ze zwichrowaną Marianną. oto jego wpis podsumowujący początki ich, w jego mniemaniu, związku

:frowning: ostatnie zdanie z tego obrazka mowi mi jak to sie skonczy, jezeli obydwoje sawiadomie nie spojrza w glab siebie i zaczna z tym pracowac lub nie dostana pomocy od specjalisty.

Jeszcze raz wszedłem do bagna jakim jest twitter tego typa. Oj będzie bolało.

Gdzieś mignął mi obrazek tej “pary”. Mam nadzieję, że jest to fejkowy związek, bo aż się w głowie nie mieści by taki mocarny prawak wdał się w związek z taką kobietą-modliszką.

O kurna, toż to typowy brat samiec :flushed_face:

Wygłodzony, niedoświadczony, głowa pełna uniwersalnych regułek, zadziałała chemia schematu, love bombing, świetny seks i chłop jest ugotowany, zostanie rozjechany jak walec.

ciekawe jaki nick ma na BS forum :laughing:

Jakikolwiek seks. Typ na pewno nie miał wcześniej kobiety o takim wyglądzie, o ile miał jakąkolwiek, więc jest zachwycony. Tymczasem Marianna wygląda mi na laskę, która w seksie jest jak Pani Kurwa, dużo jęków i udawania. Na niedoświadczonym padawanie robi to, jak widać, wielkie wrażenie.

Fakt, z treści cytowanego przez Ciebie wpisu wynika, że dawno nie miał nic wspólnego z seksem.

Jestem właśnie na jednym festiwalu odbywającym się na świeżym powietrzu - multum różnych, kolorowych ludzi, wysokich, niskich, ładnych, brzydkich - ogólnie wszyscy piękni (każdy na swój sposób) i uśmiechnięci.

I taka refleksja, właściwa dla tego wątku - gdyby chłopiec zaczadzony czarną pigułką pojawił się w tym miejscu chociaż na pół godziny to momentalnie musiałby, o ile będzie miał otwarte oczy, porzucić swoje teorie, które nie wytrzymują starcia z rzeczywistością.

Śliczne dziewczyny z bardzo przeciętnymi kolesiami. Śliczne dziewczyny z niższymi od nich kolesiami. Śliczne dziewczyny z wręcz brzydkimi (jak na mój gust) kolesiami.

No widzę to na własne oczy! xD

Nic nie trzeba czytać, rozkminiać, nie trzeba mierzyć szerokości szczęki - wystarczy wyjść na dwór, rozejrzeć się i złapać kontakt z rzeczywistością. No ale kruche ego może z tej konfrontacji nie wyjść zwycięsko :wink: